czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 12!

Po skończonym śniadaniu udaliśmy się busem Łukasza na stadion. Gdy tylko dotarliśmy Marta poszła z Michaelem do jego boksu, a ja z Łukaszem udałam się do mojego. Zaczęliśmy grzebać coś przy moim motorze. Kątem oka przyglądałam się Marcie i przysłuchiwałam jej rozmowie z Duńczykiem. Co chwilę wybuchała perlistym śmiechem. Po dłuższej chwili zauważyłam jednak, że nie skupia całej swojej uwagi na Michaelu, bo co chwilę zerkała w stronę Mateja. Szybkim krokiem podeszłam do niej i odciągnęłam na bok. 
-Marta, co Ty do cholery robisz?!- spytałam zdenerwowana.
-Jak to co? No… Rozmawiam z twoim przyjacielem, chyba nie jesteś zazdrosna?- powiedziała ze zdziwieniem. Michael widząc naszą rozmowę poszedł gdzieś, znikając nam tym samym z oczu.
-A w międzyczasie co robisz?- spojrzałam wymownie w stronę Słoweńca. Podążyła za moim wzrokiem. Wtedy zauważyłam, że Matej również na nas patrzy, a po chwili szybkim krokiem rusza w naszym kierunku. W tym momencie uświadomiłam sobie, że to będzie nieprzyjemna rozmowa. W ogóle się nie pomyliłam. Gdy tylko do nas podszedł od razu zaczął mówić:
-Dlaczego się na mnie patrzycie, macie jakiś problem? A Ty co, chcesz kolejną dziewczynę do drużyny wkręcić?- z ostatnim pytaniem zwrócił się do mnie. Po chwili kontynuował.- Myślisz że ona też się wkręci, tak jak ty, na piękne oczy? Oj, uwierz, że tym razem ja dopilnuje tego, żeby się tak nie stało!
-Matej, uspokój się! O co Ci znowu chodzi?! Na żadne ładne oczy się nie wkręciłam, niektórzy mają umiejętności, a nie tylko pieniądze, tak jak Ty- powiedziałam już zdenerwowana.
-Tak, pewnie. Umiejętności to Ty nie masz żadnych! Jeszcze brakuje, żeby ktoś taki jak Ty- w tym momencie wykrzywił usta i zmierzył mnie wzrokiem. – zabierał miejsca doświadczonym zawodnikom! A może komuś dałaś dupy?
W tym momencie to ja nie wytrzymałam.  Poniosły mnie emocje i uderzyłam Matej w twarz. Roztrzęsiona pobiegłam do toalety. Po kilku sekundach usłyszałam, że ktoś tu przybiegł za mną. Miałam tego naprawdę serdecznie dosyć. Za chwilę rozległo się pukanie do drzwi.
-Zajęte!- powiedziałam głośno. Mimo mojej wyraźnej odpowiedzi osoba stojąca za drzwiami nie dawała mi spokoju i ponowiła swoją czynność.
-Czego?! Zostawcie Wy mnie wszyscy w spokoju!- powiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Po minucie usłyszałam nieśmiały głos:
-Młoda… To ja Łukasz… Otworzysz mi?- zrezygnowana wstałam i otworzyłam zasuwkę w drzwiach. Spojrzałam na Łukasza i spuściłam wzrok. Chłopak tylko do mnie podszedł i schował mnie w ramiona.  Po dłuższym czasie wreszcie się uspokoiłam. Razem wyszliśmy z toalety, zabraliśmy Martę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Przez całą podróż nie odezwałam się ani słowem. Zastanawiałam się, czy mam prawo być obrażona na Martę… Z jednej strony to przez nią wybuchła ta awantura, w końcu przecież to ona patrzyła na Mateja. Doszłam jednak do wniosku,  że to nie jej wina. Słowak mógł w końcu wymyślić jakikolwiek pretekst do kłótni… Pogrążona w rozmyślaniach nie zauważyłam nawet, że zajechaliśmy pod mój dom. Dopiero po jakimś czasie poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i zobaczyłam, że z uwagą przyglądają mi się moi przyjaciele.
-No to dzięki Wam za wszystko, dobranoc- mówiąc to wymusiłam uśmiech i wysiadłam z samochodu, zanim któreś z nich zdołało mi coś odpowiedzieć.  Jak najszybciej udałam się do domu. Bez słowa poszłam pod prysznic. Po tym, nawet bez kolacji poszłam do łóżka. Leżąc tak po ciemku zastanawiałam się nad słowami Mateja. Czy to prawda, że dostałam się do drużyny tylko dlatego, że się przypodobałam tym wyżej? Wydaje mi się, że nie. Mimo, że dużo osób mówiło mi, że jestem świetna w tym co robię i tak uważałam, że jest dużo więcej osób, które jeżdżą dużo lepiej niż ja, nawet wśród juniorów. Myślałam, co takiego zrobiłam seniorom z mojej drużyny, że mnie tak lekceważą. Pocieszałam się myślą, że chociaż kilka osób było dla mnie oparciem. Rozmyślałam nad tym, dlaczego akurat żużel. Czemu nie mogłam zostać piosenkarką? Wtedy nie miałabym takich problemów. No tak, nie umiem za dobrze śpiewać, to też zmienia postać rzeczy. Zrozumiałam w końcu, że zajmuję się tym, co sprawia mi największą przyjemność, coś, z czego czerpię całą radość mojego życia. Teraz mam już pewność, że wszystko przetrwam i poradzę sobie z każdym.
_______________________

Doszliśmy.... Nie, Ja doszłam, do tego cudownego momentu, gdzie pojawia się: 0 wyświetleń dzisiaj, wczoraj i przedwczoraj. Jak się z tym czuję? Chyba normalnie, przynajmniej nikt nie czyta moich wypocin :) Dzisiaj LJ w GW :) Bardzo, bardzo miło. Niedziela nareszcie mecz. Te emocje... <3 Tak w ogóle to byłam sobie dzisiaj w TESCO, zawsze spoko :D Piszę sobie powoli kolejne rozdziały, chociaż słabo mi to idzie, na szczęście nikt już na nie czeka... LOVE YA! :D

5 komentarzy:

  1. Nie było mnie w domu przez 10 dni, patrzę a tu taka niespodzianka! Rozdział świetny, ale wolałabym go bez tej niepotrzebnej kłótni. Mam nadzieje, że sie wszystko wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurcze, zepsułaś mi moje 0 wyświetleń :( Dzięki hahahha :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Czekamy na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno! Trafiłam na Twojego bloga jakieś 40 minut temu, nadrobiłam wszystko i jestem pod wielkim wrażeniem. Naprawdę masz duży talent! :3
    Dlaczego nie dodajesz następnych rozdziałów? Mam nadzieję, że niedługo pojawi się tutaj jakaś nowość. :)
    Jeśli możesz to poinformuj mnie o nowym rozdziale.
    Pozdrawiam i weny życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, to mnie zaskoczyłaś... Nie wiem co napisać!Hahahaha Stwierdziłam po prostu, że nikt tego nie czyta, więc nie ma nawet sensu pisać kolejnych rozdziałów hahaha czytając inne blogi uważam, że masa osób pisze dużo lepiej ode mnie. Tak więc tak to ogólnie wygląda :D

    OdpowiedzUsuń