czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 2!

                          Zasada ta sama- 2 komentarze kolejny post  : >


Podniosłam rękę do góry i spytałam się nauczyciela od matmy, czy mogę iść do toalety. Po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi wstałam ze swojego miejsca. Z klasy wyszłam spokojnie, ale po schodach biegłam już jak szalona.  Gdy tylko do niego dobiegłam zadałam pytanie:
-A Ty co tutaj robisz?!
-Przyjechałem do Ciebie, nie można już?- odpowiedział pytaniem.
- No można, ale raczej nie w czasie, kiedy powinieneś być w szkole, a poza tym, co z treningami? Powinieneś być w Rzeszowie!
- O mnie Ty się nie martw. Poza tym stęskniłem się za tobą.- mówiąc to uśmiechnął się.- A teraz nie zadawaj więcej pytań, bo mam dla Ciebie niespodziankę. Chodź.
Okazało się, że zabiera mnie na poligon. Kiedy już dotarliśmy zobaczyłam, że był tam już Bartek z Pawłem, Paweł Parys, Adrian Cyfer, Łukasz Cyran i kilku innych których nie znałam. Jednym słowem, byli tam sami chłopacy. Łukasz dodatkowo zachęcił mnie, żebym zaprosiła też trochę koleżanek, żebyśmy tylko z facetami nie siedzieli. W pierwszej kolejności zadzwoniłam po Martę. Dotarła do nas po około 30 minutach, bo miała blisko od siebie z domu. Razem z nią zaczęłyśmy dzwonić po koleżankach: zebrałyśmy około 20. Po wykonanych telefonach, Marta zawołała swojego kuzyna, Cyrana, bo stwierdziła, że musi z nim poważnie porozmawiać. Zostawiając ich samych podeszłam do chłopaków. Usłyszała tylko jedno zdanie które mało mnie nie zwaliło z nóg: ‘ Ostatnio tak się  wkur****, że pękła mi ta guma, że myślałem, że coś rozwalę!’- usłyszałam słowa Adriana. Podchodząc do nich piłam Tymbarka, więc siłą rzeczy się nim zakrztusiłam. Dopiero wtedy oczy wszystkich chłopaków zwróciły się na mnie: prawie jak na komendę zaczęli się głośno śmiać. Nie rozumiałam o co chodzi, więc tylko patrzyłam na każdego po kolei i powoli zaczęłam się zastanawiać, czy może coś ćpali jak mnie nie było.  Gdy wszyscy w miarę się opanowali ‘mój’ Łukasz wytłumaczył mi, że chodziło o gumę, owszem, ale tą w motocyklu. Po tym małym ‘incydencie’ atmosfera była świetna. Ekipa stwierdziła jednak, że przydałby się ktoś jeszcze. Zadzwonili po Partyka i Aleksandra z Zielonej, a do tego przy okazji byli w Szczecinie Pawliccy, więc też zapowiedzieli, że przyjadą. O 19 byliśmy już w pełnym składzie. Powoli zaczynało się robić ciemno więc rozpaliliśmy ognisko. Wtedy zaczęło się sypanie ‘sucharami’ i żartami w stylu: ‘Czym bawi się mały kościotrup? Łopatką!’. Nasz czarny humor czasem naprawdę mnie przeraża. Atmosfera była baaaardzo zabawna. W pewnym momencie stwierdziłyśmy z Martą i Karoliną, że musimy iść ‘za potrzebą’. Roześmiane zaczęłyśmy oddalać się w bardziej odosobnione miejsce. Zadowolone ominęłyśmy krzaki i zaczęłyśmy się kierować na lewo, gdy przed nami wyskoczył POTWÓR wielkości człowieka! Szybciej niż na sprawdzianie z biegania dotarłyśmy do ogniska i zaczęłyśmy krzyczeć jedna przez drugą:
- Potwór! Tam był potwór! Ratuuujcie!- Chłopacy tylko popatrzyli się na nas i odpowiedzieli:
- Potwór? Może lepiej mniej pijcie? A może ćpałyście coś jak tam poszłyście, że takie fazy macie? – oczywiście wszyscy się zaczęli śmiać i nas uspokajać. Niby uspokojone usiadłyśmy przy oknisku, między chłopakami, a i tak ciągle patrzyłyśmy na siebie przestraszonym wzrokiem.
Po jakiś 5 minutach zza krzaków zaczęli wychodzić mężczyźni w czarnych mundurach, jak dla mnie wyglądający jak GESTAPO.
Było ich więcej niż nas. Każdy złapał jedną osobę i powalił ją na ziemie. Ogólnie powstała straszna panika, chyba wszyscy zaczęli krzyczeć. Gdy większości wysiadły już gardła wszystko ucichło i… ‘Gestapowcy’ zaczęli się ŚMIAĆ. Nikt z naszej grupy nie odezwał się słowem. Po chwili poczułam, że uścisk na moich ramionach powoli robi się luźniejszy. Wykorzystując tą chwilę wyswobodziłam się z uścisku i odskoczyłam od napastnika. Reszta ekipy po prostu powoli wstała i otrzepała się, tylko część zrobiła tak jak ja. Mężczyźni, którzy nas zaatakowali, zaczęli ściągać kominiarki. Tego chyba nikt się nie spodziewał: 20 seniorów z najróżniejszych Polskich klubów, oraz Ci, którzy nawet nie jeżdżą w Polsce. Mnie przytrzymywał Niels. Kiedy tylko na niego spojrzałam, z niedowierzaniem, uśmiechnął się do mnie, ale prawie od razu odwrócił wzrok. Nikt nie mógł wydusić słowa, wszyscy tylko patrzyli się jak starsi zawodnicy śmieją się z nas. Pierwsza zdobyłam się na odwagę i zwróciłam się w stronę Kaspra z pytaniem:
-Co tutaj się dzieje?!
- Jak to co? Przyszliśmy Was odwiedzić. To znaczy chłopaków.- powiedział z sarkazmem.
-Jakoś nie przypominam sobie, żeby ktoś od nas Was zapraszał, a poza tym…- nie zdążyłam dokończyć, bo Łukasz mi przerwał:
- Ale skąd wiedzieliście, że tu jesteśmy? A do tego ten pomysł z przebraniami… Masakra, przestraszyliśmy się- powiedział ze śmiechem, jednocześnie uważnie oglądając mnie wzrokiem. Znałam już to spojrzenie. Obawiał się, żebym nie powiedziała jednego słowa za dużo.
- No więc, dowiedzieliśmy się o tej imprezie od Musielaka, który chciał przyjechać, ale niestety nie mógł- wtrącił się do rozmowy Hampel- więc pomysł przyjścia tutaj wypłynął trochę spontanicznie… Tak samo jak kostiumy. Ubraliśmy po prostu czarne koszulki, spodnie i kominiarki– kontynuował- Ale dobra, opowiemy Wam to innym razem. Macie może coś do picia?
Impreza trwała dalej w najlepsze. Wszyscy się zwinęli koło 23, Łukasz odwiózł  mnie, Martę i Ewę do domu. Żadna z nas nie miała ochoty rozmawiać po tym, co się wydarzyło, chociaż trochę już ochłonęłyśmy i nawet zaczęłyśmy żartować. Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę. 
______________
No i znowu jestem : ) Kolejny rozdział oddaję w wasze ręce. Jeżeli to przeczytałeś/aś- zapraszam do komentowania ♥

4 komentarze:

  1. zaczyna się ciekawie :) to seniorzy sprawili niezłą niespodziankę juniorom :)
    czekam na kolejne rozdział, jak możesz informuj mnie o nowościach :)

    zapraszam do mnie :) http://trzymajgaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Masz naprawdę wielki talent , zaczyna się robić ciekawie ^^ Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń